Opis o mnie bez wątpienia sprawia Wam najwięcej problemów i to z nim przychodzicie do mnie najczęściej. Mało tego – bywa na tyle kłopotliwy, że niektórzy z Was nie są w stanie wystartować z nową stroną www. To chyba wrodzona polska skromność, która nie pozwala mówić o sobie dobrze. A szkoda!
Spójrzcie. Poniżej podaję przykłady z branży ślubnej oraz podpowiadam, co napisać w zakładce o mnie tak, by nie wyjść na gbura, zarozumialca, ani na pozaziemską istotę niemającą z ludźmi nic wspólnego 😉
Dopasujcie styl do odbiorców
Pierwsze przykazanie copywriterów – piszcie dla ludzi, nie dla robotów. A jeśli myślicie, że i tak nikt tam nie zagląda i nikt tego nie czyta – jesteście w błędzie. Opis o mnie to jeden z najczęściej czytanych tekstów. I nie wróżę z fusów, lecz z Google Search Console. Ale do rzeczy – jeżeli wiecie już, że opis o mnie kierowany jest do ludzi z krwi i kości, kolejny krok to dopasowanie stylu do działalności, którą prowadzicie; do odbiorców będących Waszymi potencjalnymi klientami. Spójrzcie na fragment opisu o mnie fotografa ślubnego Grzesia Wrzoska:
Pracę fotografa ślubnego traktuję jak podróż,
podczas której odkrywam nowe lądy,
poznaję nowych ludzi, przyglądam się im
i wzbogacam swoje wnętrze.
Opis jest sentymentalny, a dla niektórych może być i wzruszający. Bardzo dobrze – branża ślubna to w końcu emocje. Natomiast wyobraźcie sobie podobny opis o mnie 60-letniego, twardoskórego budowlańca. Mógłby wyglądać tak:
Każdy sanitariat, który położyły moje ręce,
służyć będzie Wam przez długi czas.
Gdy o tym pomyślę,
łzy spływają mi po policzkach,
jak woda pod Waszym prysznicem.
Oczywiście poniosła mnie w tym momencie fantazja, ale wiecie, że chodzi o wyczucie. (Choć taki opis miałby szanse zdziałać cuda :D)
Pochwalcie się osiągnięciami
Nie wiem jak Was, ale nic mnie bardziej w opisach o mnie nie wyprowadza z równowagi, jak skostniałe, bufoniaste, nic nieznaczące określenia w stylu:
Nasza firma wykonuje usługi najwyższej jakości.
Wyróżnia nas indywidualne podejście do potrzeb klienta.
Zwroty te już dawno straciły jakąkolwiek wartość – nasz mózg ich nie widzi i nie bierze do siebie. Dlatego unikajcie skamielin językowych, ale… nie rezygnujcie z chwalenia się osiągnięciami! Po coś człowiek doskonali się w zawodzie, chodzi na szkolenia, uczestniczy w kursach i konkursach. Spójrzcie na fragment opisu o mnie fotograf ślubnej Kasi Pawlicy:
Od ponad 10 lat moje życie wypełnia fotografia.
Na początku był to portret modowy,
następnie reportaż uliczny oraz reportaże z podróży.Pierwsze miejsce w światowych konkursach
National Geographic oraz Nikon Photo Contest
utwierdziły mnie w przekonaniu, że to, co robię,
podoba się nie tylko mnie, ale i innym.
Czy to chwalenie wydaje Wam się nadęte i przesadzone? Bo mi od razu przed oczyma staje zaradna babka, która wie, że robi dobre zdjęcia i kocha to.
Pokażcie się od ludzkiej strony
Zauważyłam, że wiele osób myśli, że opis o mnie to wyłącznie informacje dotyczące zawodu i nie wypada zdradzać szczegółów z życia prywatnego. Jasne, w niektórych przypadkach wyglądałoby to absurdalnie i zupełnie niepotrzebne. Zwizualizujcie sobie stronę www zakładu pogrzebowego (ale takiego tradycyjnego, nie zakładu Bytom 😉 ), a na niej opisy grabarzy w stylu:
Uroczystościami funeralnymi interesuję się od dziecka.
A propos dzieci – mam wspaniałą dwójkę.
Jest to przerysowany przykład, na podstawie którego widzicie, że coś tu poszło nie tak. Coś tu nie zagrało. Jest trochę zabawnie, a trochę niesmacznie. A teraz spójrzcie na fragment opisu o mnie fotografa ślubnego Tomasza Tomaszewskiego:
W wolnym czasie śledzę nowinki technologiczne,
latam dronem, oglądam seriale
i myślę o wybudowaniu własnego domu z pięknym tarasem.
Co myślicie po przeczytaniu tego opisu? Ja myślę, że Tomek jest fajnym facetem, z którym chciałabym współpracować i dzięki pracy, którą kocha, chce spełniać swoje marzenia.
Nie bójcie się humoru
No i wisienka na torcie – humor. Uwielbiam go wykorzystywać i za jego pomocą igrać z odbiorcami, żartować, pokazywać, że można inaczej, że wizerunek, aby być profesjonalny, nie musi być śmiertelnie poważny. Żarty i poczucie humoru zawarte w opisie o mnie od razu windują Was na pozycję spoko gościa. Takiego do tańca i do różańca, przy którym nie trzeba się krępować i uważać na słowa. Zerknijcie na opis o mnie fotografa ślubnego Piotrka Sadowskiego:
Poza fotografią ślubną pasjonuję się także pomidorówką z ryżem,
dobrą muzyką, jedzeniem tak pikantnym,
że oczy pieką od samego patrzenia i LUDŹMI!
A zwłaszcza takimi otwartymi i szczerymi. Jak ja 😀
Nie wiem, może mam niewyszukane poczucie humoru, ale mnie takie opisy bawią i poprawiają nastrój. Poza tym, po przeczytaniu ich, w głowie zapala się żarówka z napisem: Chcę go na swoim ślubie. Szkoda tylko, że w roli fotografa.
O mnie – co napisać
Podsumowując, pisząc opis o mnie, warto:
- dostosować styl do odbiorców i branży
- podkreślić swoje osiągnięcia i kwalifikacje
- ocieplić wizerunek informacjami z życia prywatnego
- wykorzystać poczucie humoru
Oczywiście to, co najważniejsze to wyczucie. Bez niego możemy zdradzić zbyt intymne, prywatne szczegóły i podzielić się niesmacznym, rubasznym humorem – nie jest to wskazane. A jeśli nadal nie wiecie, co napisać w zakładce o mnie – cóż, zlećcie to mnie 😉
Wszystkie przykłady są mojego autorstwa.
Bardzo ciężko o sobie pisać… wiele razy miałem taki problem gdy trzeba było zrobić własną historie po angielsku i czym tu sie pochwalić… heh